Gwiazdy architektury raczej nie wymyślą domu od nowa. Bo po co? Stać je, żeby postawić wypasioną willę na zjawiskowej działce. Dużo bardziej kreatywni są projektanci na dorobku, którzy uzbierali na działkę i dom, ale żeby w pełni zaspokajał ich potrzeby, muszą się sporo nagimnastykować. Tak miał Will Burges, jeden z założycieli londyńskiego studia architektonicznego 31/44.
Zdaniem Królewskiego Instytutu Architektów Brytyjskich (RIBA) Domem Roku 2024 został Sześć Kolumn, dom niedokończony, jak mówi o nim twórca. To skromna chatka Willa Burgesa, pięćdziesięcioletniego architekta i jego rodziny, idealnie wtapiająca się w przedmieścia Londynu. Dom musiał być powściągliwy, bo sąsiednie są różne, ale raczej nijakie. Will zgrabnie wpasował się w tę szarzyznę, a jeszcze przemycił kilka odniesień do ulubionych projektów.
Crystal Palace to południowa dzielnica Londynu otoczona lasem, parkami i wiejską zabudową, gdzie sprowadziła się londyńska bohema. W 2022 roku Sunday Times uznał to miejsce za najlepsze do życia w stolicy Wielkiej Brytanii. Właśnie tam Will kupił z żoną skrawki ogrodów od sąsiadów i ulepił z nich pochyłą, klinowatą działkę. Żona, Sam, wątpiła, że da się coś na niej postawić.
Na pierwszy rzut oka Sześć Kolumn nie wyróżnia się spośród okolicznej zabudowy. Przytulony do sąsiedniego prostego bliźniaka z cegły wygląda jak jego lustrzane odbicie. Jednak w Domu Borgesów kryje więcej przestrzeni, składa się z kilku, niewidocznych z ulicy klocków. Piętrowy prostopadłościan z piętrem i poddaszem wciska się w parterową elkę sześcioma kolumnami.
– Współczesne budownictwo ma tendencję do zakrywania konstrukcji okładzinami. My chcieliśmy, by dom był brutalistyczny w pierwotnym tego słowa znaczeniu – mówi Will Burges w filmiku RIBA. Wymyślił, że wszystkie materiały użyte do budowy będą widoczne: betonowe słupy, drewniane ściany i wysokie belki stropowe. Uznał, że dom z surowych materiałów łatwiej będzie przebudowywać.
Will Burges nazywa dom niedokończonym, bo na bieżąco go przeprojektowuje. Nastoletnie dzieci, oprócz sypialni zajmują pokoje, które miały mieć inne przeznaczenie. Gdy wyfruną, dom czeka przeróbka, by lepiej spełniał wymagania małżonków. Dziecięce pokoje staną się gościnnymi, albo gabinetami. A może kiedyś garsonierą, albo lokum dla nowej rodziny.
Sercem Sześciu Kolumn jest kuchnio-jadalnia. Osłonięta od ulicy salonem otwiera się na ogród w kącie działki. Obniżona względem reszty, łapie światło dzięki oknu w suficie. Odsunięcie drewnianej przegrody otwiera ją na salon, do którego prowadzą dwa schodki. Ściana od ulicy świeci wąską szparą pod sufitem jak u Franka Lloyda Wrighta, przeciwległa otwiera się na ogród, z którego dom przypomina nieco Pawilon Barceloński Miesa van der Rohe. Dom jest zamknięty od północy, otwarty na południe i zachód. Przez cały dzień wnętrza wypełnia słońce, nigdy – spojrzenia sąsiadów.
Publiczna fasada ma tylko jedno okno, za to na ogród otwiera się czym może. Od ulicy jest ceglanym monolitem przełamanym grubą krechą betonu i mnogością faktur. Wejście jest zarazem dostojne i dyskretne, masywne kolumna i wysunięty strop tarasu na piętrze wyglądają jak strażnicy domu.
Hol wejściowy stanowi wielopoziomowy węzeł komunikacyjny, drogi rozchodzą się: do jadalni położonej niżej, na wprost do salonu, do sypialni i łazienki małżonków, na schody do sypialni dzieci i pod schody do toalety.
Wnętrze jest przytulnie rustykalne, dominuje naturalne drewno i biel. Jeśli pali się w kominku w salonie, ogień widać od progu. Choć dom stoi na przedmieściach, architekt osiągnął w nim klimat siedliska na odludziu.
Burges przyznaje się do inspiracji wiejskim domem Petera Aldingtona z lat 60. Jako młody student poznał architekta i odwiedził jego Turn End w wiosce Haddenham w hrabstwie Buckinghamshire. W Sześciu Kolumnach widać zachwyt nie tylko układem w kształcie L, brakiem okien od ulicy, mnóstwem od ogrodu, z którym dom jest zespolony, płytkami z terakoty, surowym drewnem, bielą ścian, ale też budową metodą gospodarczą.
Urządzony na skarpie ogród, jak w Turn End, zdaje się być integralną częścią domu. Na wpół dzikie, niewymagające troskliwej pielęgnacji rośliny podlewane są wodą spływającą z dachów, a jej nadmiar wlewa się do cylindrycznego zbiornika na tyłach domu i szemrze w strumyku wokół zachowanego starego drzewa na skraju działki.
Jeśli nie jesteś milionerem, dom rodzinny budujesz raz w życiu. Warto głęboko przemyśleć nie tylko czego chcesz dziś, ale i czego będziesz potrzebować jutro. Architektowi wyszło, że dom powinien dopasowywać się, dostrajać do mieszkańców, ewoluować wraz z potrzebami. By jak w teorii Karola Darwina z biegiem pokoleń zmieniały się jego cechy.