Baśń „Wielkoludy” opowiada o olbrzymach, które zapragnęły od ludzi nauczyć się pracy na roli. Przypomniał tę legendę Wojciech Załęski w książce „Hecz, precz, stała się rzecz. Wydobyte z kufra pamięci”, a zainspirowała się nią młoda artystka Natalia Rak.Rosnące przy budynku drzewo, które na początku wydało jej się utrudnieniem, ostatecznie stało się atutem projektu. – Po odjęciu jego powierzchni i pionu okien, został wąski pas przestrzeni – tłumaczy. Jedynym pomysłem jaki od razu wpadł mi do głowy było pokazanie olbrzymiego dziecka podlewającego to drzewo.
Jednak projekt nie tylko miał być zakorzeniony w tkance miejskiej, ale i – jak życzył sobie zleceniodawca, Wojewódzki Ośrodek Animacji Kultury – w podlaskiej kulturze.– Przygotowując się do stworzenia projektu dostałam teksty legend podlaskich. Sama szukałam miejscowych strojów regionalnych, ale nie było to łatwe, bo białostocka kultura nie posiada charakterystycznych wzorów. Znane są tu zespoły kurpiowskie, stąd moja dziewczynka ma pasiastą kurpiowską spódnicę i ornamenty na bluzce typowe dla Podlasia.
Realizację murala kilkakrotnie przekładano, w końcu Natalia zaczęła malować 20 września. – Pracowałam siedem dni, codziennie padało. Ale sił dodawały mi słowa sympatii i wznoszone w górę kciuki przechodniów – mówi Rak.Absolwentka łódzkiej ASP, maluje od dziesięciu lat, przez ostatnie cztery głównie na ulicy. Brała udział w festiwalach streetartowych w Portugalii, Francji, Niemczech i Stanach. Jej prace przyjmują diametralnie różne formy w zależności od kontekstu i tematu każdego z jej ulicznych działań.
Brawa dla Natalii i dla białostockich animatorów kultury za mądre i wysoce kulturalne działania w przestrzeni miejskiej.