To budowa, o której mówi się, że jest całkowicie nowym podejściem do budownictwa mieszkaniowego. Mówi się tak w najgęściej na świecie zaludnionym państwie-mieście, gdzie buduje się niemal wyłącznie wzwyż, a zabudowa jest tak gęsta jak lasy równikowe, które kiedyś porastały wyspę. Na wzgórzu położonym w południowej części miasta, na którym powstało The Interlace, pozostało jeszcze sporo zieleni. OMA zaplotła w niej warkocz mieszkań przetykanych luksusowymi przestrzeniami do rekreacji. To musiało się spodobać.
Jerry, autor głównego zdjęcia, jest osiedlem zachwycony: Wspaniałe, niesamowite! Naprawdę nazywa się Sgjyk, ale Jerry jest łatwiejsze do wymówienia. Od kilku lat ślini się na widok powstających budynków, mijając je codziennie w drodze do pracy w fabryce. – Musiałbym sprzedać pół wątroby i lewą nerkę, żeby było mnie stać na najmniejszą klitkę w tym miejscu – twierdzi.
Myli się, chyba że ma organy ze złota, bo ceny mieszkań w Przeplatańcu wahają się od ok. 3 do 6 milionów dolarów. Najmniejsze z dwoma sypialniami ma 75 meterów kwadratowych, największy penthouse z prywatnym ogrodem na dachu – 586. Kogo na nie stać? Na portalach społecznościowych Singapurczycy spekulują, że apartamenty wykupywane są przez bogaczy z pewnego azjatyckiego kraju jako inwestycje i wynajmowane licznym tu ekspatom.
31 długich apartamentowców, każdy po sześć pięter, ułożonych na sobie w sześciokąty tworzące olbrzymie dziedzińce. Ale gigantyczna konstrukcja nie robi wrażenia ciężkiej. Architekci z OMA ustawili bryły tak, by mieszkańcy mieli łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Mogą spotykać się na placach, salach fitness, sklepach i ogrodach na dachach.
To przewiewny apartamentowiec dostosowany do gorącego klimatu. Elementy pasywnych strategii energetycznych użyte zostały w inwestycji na podstawie starannych analiz środowiskowych słońca, wiatru i warunków mikroklimatycznych. Jak będzie się tu żyło, mieszkańcy 1040 rezydencji przekonają się już w listopadzie.