Otwarta w Londynie wystawa jego zdjęć przyciągnęła do galerii rzesze fanów reżysera, który nie nakręcił nic od czasu „Inland Empire" z 2006 roku, częściowo zrealizowanego w Łodzi. Mroczne, czarno-białe zdjęcia pokazują postindustrialne nekropolie, relikwie drugiej rewolucji przemysłowej, opuszczone przez ludzi i powoli odzyskiwane przez naturę.Światła filtrowane przez brudne okna opuszczonych budynków przemysłowych tworzą tajemniczy świat zbliżony do klimatu pierwszego fabularnego filmu Lyncha „Głowa do wycierania”. Surrealistyczną historię pracownika fabryki ołówków nakręcił w 1977 roku w podobnej scenerii.
Fabryki Lynch zaczął fotografować trzy lata później od opuszczonych zakładów w północnej Anglii. Dlaczego fabryki? W wywiadzie dla Finacial Times tłumaczy, że wychowany w niewielkim mieście w stanie Montana, był pod ogromnym wrażeniem atmosfery przemysłu na Brooklinie, dokąd jeździł w odwiedziny do dziadków.
– Ja po prostu lubię podróżować do dziwnych światów – twierdzi. Zdjęcia pokazane na wystawie „The Factory Photographs” robił przy okazji kręcenia filmów, albo wyjazdów służbowych w latach 1980-2000. Tak poznał Łódź, której sporo jest na jego zdjęciach. – Wspomnienie pierwszego przyjazdu na łódzki Camerimage tkwi we mnie bardzo głęboko. Zimowe światło, chmury, architektura i ludzie stworzyli atmosferę, w której zakochałem się w ciągu chwili. I do tego te stare fabryki! Niezwykłe pozostałości po rewolucji przemysłowej! Dzisiaj już takich miejsc prawie nie ma. Łódź ma duszę. Dlatego ją tak bardzo polubiłem – powiedział w wywiadzie dla Wysokich Obcasów w 2007 roku.
Wystawa „The Factory Photographs” w londyńskiej Photographers' Gallery nie jest premierowym pokazem tych fotografi jak twierdzą zachodnie media. Część z prezentowanych zdjęć polscy fani Lyncha mogli obejrzeć w Galerii Atlas Sztuki w Łodzi w 2003 roku. – Uwielbiam przestrzenie industrialne, a tutejsze fabryki są jak katedry. Teraz, gdy większość z nich jest nieczynna, natura zaczyna walczyć o odzyskanie tych terenów. Tworzą się pejzaże piękne jak sen – mówił Lynch po kolejnej wystawie zdjęć i fotografii w Katowicach w 2009 roku.
– Te fotografie mają atmosferę jak z innego świata – twierdzi kuratorka wystawy Petra Giloy-Hirtz, która przekonała reżysera do opublikowania ich w albumie i pokazania w galerii. – Emanuje z nich unikalny „lynchowski" styl.Znany głównie z filmów, Lynch jest artystą wszechstronnym, zajmuje się malarstwem, litografią, pisze muzykę, projektuje meble i sprzedaje własną markę kawy David Lynch Signature Cup, której wypija tuzin filiżanek dziennie.