Nad wysokim parterem ze sklepami i punktami usługowymi wzniesie się sześć pięter mieszkań, pod nim – trzy piętra garaży. O budynku opowiada Jan Damięcki, szef zespołu jego projektantów w pracowni JEMS Architekci.
Budynki obu etapów są tak różne, że już samo to będzie zaskoczeniem. Jeden jest kształtowany na styku z parkiem, drugi w ścisłej zabudowie Łazarza. Zaskoczeniem może być także to, że dziura w pierzei ulicy Śniadeckich, która straszyła tam od lat, teraz wypełni się kubaturą. Od ulicy będzie widać dwa budynki. Lewa elewacja z artykulacją fasady opartą o węższe wykusze, prawa – o jeden szerszy. Wykusze ciągną się przez dwie kondygnacje skośnej elewacji tworząc wyraziste lukarny. One nie tylko nie będą tam dysonansem, ale wręcz wtopią się w istniejącą zabudowę.
Kolejnym zaskoczeniem będzie zielony dziedziniec wypełniający przestrzeń od tyłu. W tradycyjnych układach poznańskich kamienic są w tych strefach ciemne studnie. U nas ta część szeroko otwiera się na pierwszy etap. Pomiędzy nimi znajduje się parterowy pawilon spajający oba etapy inwestycji.
Żartobliwe powiem, że wyszły z tego samego biura projektowego. W generaliach są inne, ale mają też cechy wspólne. Kamienica jest plombą narożną, uzupełnieniem zabudowy pierzejowej. Jest formułowana w bardzo dużym rygorze sąsiedztwa, czyli ulicy i budynku, do którego się dokleja.
Podobieństwo widzę w otwartości na zieleń. Z tyłu zaprojektowaliśmy duży trapezoidalny ogród z małym akcentem kawiarni, tworzące zaciszny dziedziniec. Kawiarnia od strony zielonego dziedzińca jest w całości obsypana i porośnięta roślinnością, a na jej dachu jest taras z dużym siedziskiem. Przestrzeń ogrodu kamienicy scala się przestrzennie z ogrodem Perfumiarni 1 i dalej pomiędzy segmentami B i C z Parkiem Wilsona.
Wnętrza stref wspólnych są inne przestrzennie, ale operują podobnymi elementami wykończenia takimi jak lastrico na posadzkach i cokołach, czy kolorem drzwi mieszkaniowych.
W śródmiejskiej zabudowie każda roślina przy domu to ewidentny bonus. To będzie jedna z niewielu kamienic w Poznaniu, mająca tak dużo przestrzeni zielonej. Ogrody obu etapów inwestycji będą się przenikały, będą podobne i spójne w wyrazie – tworząc wewnętrzny park. Kamienica reaguje na zieleń, wytwarza przestrzeń przed swoim polem, nie tworzy płaskiej ściany.
Na razie postrzegamy go przez modele trójwymiarowe i wizualizacje, ale mamy wrażenie, że dobrze wtopi się w tę przestrzeń. A jednocześnie nie jest budynkiem typu historyzującego czy próbującego udawać architekturę XIX-wieczną. On korzysta ze środków, jakimi tamta architektura operowała, czyli pewien rodzaj artykulacji pionowej, wykuszów, podziałów w poziomie na część parterową, wyższą i dachową, ale robi to w sposób projektowo silnie uzasadniony i nie naśladujący. To chęć zagrania podobnymi środkami, jakich użyli architekci sąsiednich domów, ale we współczesnej formie.
Pomysł na wykusze wziął się z analizy przestrzeni wokół parku Wilsona, gdzie większość kamienic je ma. Dają możliwość wglądu w perspektywę ulicy, dostarczają wnętrzom więcej światła, a architekturę wzbogacają o rozrzeźbioną fasadę. Zależało nam, żeby nasze wykusze były funkcjonalne. Zaprojektowaliśmy miejsce, gdzie nie tylko można postawić kwiatki i wyjrzeć przez okno, ale też usiąść. Wykusz powiększa salon faktycznie, ale też optycznie poprzez doświetlenie.
Jedna z kondygnacji garażu, do której wjazd prowadzi prosto z ulicy, jest przewidziana dla gości Perfumiarni. Cieszymy się z tych przestrzeni handlowo-usługowych, bo to element miastotwórczy. Perfumiarnia_2 nie będzie budynkiem do mieszkania dla jednych, a dla pozostałych kolejnym domem, który będą mijali – mam nadzieję – z zachwytem. Dzięki usługom i sklepom w parterze stanie się magnesem dla sąsiadów i żywym uzupełnieniem tej części miasta.
Nie chcieliśmy tworzyć domu, który ma udawać starą kamienicę. Nie chcieliśmy też projektować budynku nowoczesnego w wyrazie bo jego forma mocno by się wyróżniała. Ten projekt wtapia się w okoliczną zabudowę, ma do niej szacunek. On niczego nie udaje, jest naszą szczerą wypowiedzią na temat tego jak można tu dziś budować. I choć operuje formami i materiałami sędziwych sąsiadów, jestem pewien, że będzie odczytywany jako zaprojektowany tu i teraz.
Kamienica jest bardziej kameralna we wnętrzach niż pierwszy etap. W strefie dziennej, w salonie z wykuszem czuć przestrzeń, reszta mieszkania jest zrównoważona ekonomicznie.
Nie mieliśmy nikogo konkretnego na myśli projektując ten dom. Wyobrażam sobie, że może rozpalić emocje singli, par czy rodzin, z różnych środowisk, w różnym wieku. Jedyne co będzie ich łączyć, to chęć mieszkania w centrum, tuż przy parku i wyższe oczekiwania względem architekta i inwestora.
Każde z tych mieszkań jest niepowtarzalne i każde coś innego oferuje więc trudno wskazać jeden typ, który najbardziej przypadł nam do gustu. Na pewno interesujące są mieszkania z wykuszami – to bonus dla tych, którzy wybiorą część od Śniadeckich. Z kolei w mieszkaniach od zachodu jest kontakt z zielenią i dalej z pięknymi domami etapu pierwszego. Każda strona świata w tym budynku będzie czym innym kusiła, każdy znajdzie coś co lubi.
Każdy ma na to swój sposób. Jedni pewnie rodzą się super cierpliwi, a inni tę cierpliwość, wiarę i siłę muszą trenować. Ja buduję siłę w sporcie, od lat biegam amatorsko. Im dłuższe dystanse pokonuję, tym większą muszę mieć w sobie cierpliwość wobec czasu, własnych możliwości i słabości, żeby osiągnąć cel. Bo trzeba wytrzymałości maratończyka, żeby wytrwać od pomysłu do ukończenia budowy. A czasem niestety to czekanie niczym się nie kończy i trzeba mieć znowu siłę i wiarę na przyszłość.