Wywiad z wiceprezydentem Poznania Bartoszem Gussem.
To pawilon zbudowany na Wystawę Wschodnioniemiecką, a więc przed 1911 rokiem. Ze zdjęć wiem, że był ładny. Na PeWuCe wystawiono w nim fortepiany i organy.
Znam trochę postać Wilhelma II, miał wiele powodów by leczyć kompleksy.
Po pierwszej wojnie budynek zajęła szkoła wychowania fizycznego i, potem jako AWF, użytkowała go ponad 70 lat. Ani w międzywojniu, ani po wojnie uczelnie nie miały pieniędzy, żeby go remontować więc marniał. A jeszcze dokonywały w nim koszmarnych przeróbek, żeby bardziej pasował do ich potrzeb. Z pewnością nie nadzorował ich żaden konserwator. Mam nadzieję, że Garvest, pod okiem miejskiego konserwatora zabytków przywróci go do oryginalnego stanu.
Cieszę się, Marian Domaniecki ma uznaną renomę na rynku, odnowił wiele poznańskich zabytków.
Znaleźliśmy pieniądze na dokumentację projektową remontu fontanny i muszli koncertowej w parku Wilsona.
Właśnie się doczekali. Trwają już renowacja zabytkowych latarni i zakładanie monitoringu w parku. Ja też boleję, że najstarszy poznański park, który w XIX wieku był szkółką zasilającą w drzewa poznańskie ulice i parki, tak długo czekał na swoją kolej. Ale mamy w Poznaniu ponad 30 parków, a budżet tylko jeden. Zabawię się w rzecznika poznaniaków i odwrócę pytanie, dlaczego tak długo czekaliśmy na remont Betonhausu?
Jako rzecznik powiedziałbym: ale Betonhaus powinien być priorytetem, jest dziedzictwem tego miasta. To jedyny pawilon targowy w parku Wilsona, który przetrwał do naszych czasów. Z obiektów postawionych na PeWuKę nie zostało nic. Trzeba było zacząć od Betonhausu! Ale jako menedżer zarządzający miejskimi budowami wiem, że duże inwestycje powstają etapami, bo nigdy nie ma się wystarczająco dużego zespołu i budżetu, żeby zrealizować wszystkie plany na raz.
Widziałem, już stoją.
Na razie niewiele widać przez płot i drzewa, wypowiem się jesienią jak opadną liście i pojawią się elewacje. Ale chyba będę zazdrościł mieszkańcom Perfumiarni tego widoku na park. Na już podoba mi się plan funkcjonalny całego założenia, proporcja mieszkań do gastronomii, sklepów, usług i biur, podoba mi się jako urzędnikowi odpowiedzialnemu za politykę mieszkaniową. Jako poznaniaka kłuje mnie trochę nazwa inwestycji, W Parku Wilsona. Nie powinno być „przy parku”?
Wolę nazwę Perfumiarnia. Wiem, że to na pamiątkę fabryki J. & S. Stempniewicz i późniejszej Polleny Lechii. Szkoda, że nie przetrwał XIX-wieczny Zamek Polny, który browarnik Gottlob Hoffmann zbudował jako restaurację, a potem kupiony przez braci Stempniewiczów stał się największą w międzywojennej Polsce fabryką kosmetyków. Te informacje mam z wydanej przez was ciekawej książki o historii fabryki. Szkoda, że nie można jej kupić.
Powinniśmy pielęgnować pamięć o historii naszego miasta. Kibicuję temu przedsięwzięciu.
Nie możemy zmusić prywatnej firmy, żeby na własnej działce realizowała nasze zadania budowy mieszkań socjalnych. Zakładam, że tereny przy parku nie były tanie, pracownie, które zaprojektowały budynki też nie, ani budowanie w środku miasta w czasie pandemii i galopującej inflacji. Jako urzędnik mogę się tylko cieszyć, że ten zaniedbany przez lata kwartał powróci do życia i chociaż tylko niektórzy poznaniacy będą tam mieszkać, ale bywać w nim będą wszyscy, bo rozumiem, że to będzie otwarte osiedle.
Czekam na to z niecierpliwością.