Crystal Houses zachwycają formą, ale i prostotą pomysłu. Holenderska pracownia MVRDV tak samo dobrze wypełniła oczekiwania klienta, co restrykcyjne warunki konserwatora zabytków. Zbudowała błyszczący blichtrem sklep, który jednocześnie jest skromną kamienicą.
Wielka witryna to marzenie każdego sprzedawcy na handlowej ulicy, architekci przeszklili więc całą elewację na parterze, budując ją z kryształowych cegieł, z których każda jest klejnotem. Całość tworzy drogocenne opakowanie marki Chanel, przypominające bajońsko drogie dzieła sztuki artystów pokroju Damiena Hiersta.
Dom stanął właśnie przy ulicy imienia Pietera Corneliszoona Hoofta, renesansowego holenderskiego poety i dramaturga. Od najbardziej znanej komedii Hoofta – Warenar swoją nazwę wziął inwestor, posiadający jeszcze kilka kamienic na tej ulicy.
To handlowy deptak w centrum miasta, ulica tak droga, że sklepy wypierają zeń mieszkańców. Łączy kwartał najznamienitszych muzeów stolicy z jednym z ładniejszych amsterdamskich parków. Inwestor dobrze wiedział, że trudno będzie się wyróżnić w historycznej tkance, w której miasto nie pozwala nic zmienić, dlatego zwrócił się do wybitnych architektów, autorów m.in. poznańskiego Bałtyku.
Budynek przy Hooftstraat jest na poły magiczną, przejrzystą witryną, na wysokości pierwszego piętra materializującą się w kamienicę z klinkierowej cegły, wyglądającą jakby stała tu od wieku. Bardziej nawet podobną do sąsiednich, niż do dwóch domów, które rozebrano, żeby zrobić jej miejsce.
Kryształowe Domy opierają się na lekkiej, stalowej konstrukcji. Dobrą stal i ozdobną cegłę bez trudu można znaleźć w Holandii, pozostałe materiały budowlane trzeba było importować.
Cegły zrobiła Poesia, firma spod Wenecji, produkująca szkło artystyczne według tradycji szkoły Murano. Każda była ręcznie odlana i oszlifowana.
Zanim trafiły do Amsterdamu zostały poddane torturom na Politechnice w Delft, która orzekła, że są wytrzymalsze od betonu. Utwardzalnego promieniami UV przezroczystego kleju do spojenia cegieł dostarczyła fabryka Delo spod Monachium, specjalizująca się w zespalaniu ze sobą elementów smartfonów. Te i jeszcze kilka innych firm architekci z MVRDV znaleźli i nakłonili do pracy przez rok, żeby stworzyć budulec, z którego ma zostać zbudowany jeden dom.
Zaangażowany w ten projekt współzałożyciel biura, Winy Maas przekonuje, że nie jeden. Twierdzi, że to przyszłość obiektów handlowych w historycznych centrach miast. Bo póki nikt nie wymyśli nic lepszego, sklepy będą zabijały się o takie witryny, a miejscy konserwatorzy zabytków nie znajdą powodów, by odmówić.
Czy czeka nas zatem kryształowa rewolucja na staromiejskich ulicach? Twórcy Crystal Houses milczą, ile kosztowała inwestycja, ale nietrudno zgadnąć, że to droga metoda na wyróżnienie się. Stać więc na nią będzie tylko bogate marki, czyli dokładnie te, które lokują się w historycznych centrach miast.