– mieszkaniec Łazarza, społecznik, wiceprezes stowarzyszenia Wirtualny Łazarz, radny Rady Osiedla Święty Łazarz.
Prowadząc widzę tylko fragment tego co było wielkim placem budowy. Kiedy go mijałem, cieszyło mnie, że to opuszczone miejsce, które straszyło wyglądem ponownie zacznie żyć. Dostanie nowe życie, ale z szacunkiem do przeszłości, do działającej tu kiedyś fabryki perfum, której historię inwestor przybliżył nam książką „Perfumiarz z Łazarza”. Ale prowadząc tramwaj muszę być skupiony na bezpiecznym dowiezieniu pasażerów, dlatego wybrałem się tam na spacer.
Muszę przyznać, że zieleń robi duże wrażenie. Klomby, ścieżki, ławki są zaprojektowane bardzo przyjemnie dla oka. Podoba mi sie, że każdy metr, który mógł być wykorzystany, jest obsadzony roślinami. Są nie tylko na ścianach i balkonach, ale nawet na dachach. Zazdroszczę mieszkańcom, to naprawdę cieszy oko.
Tak, wiem, to nie będzie zamknięte osiedle. To też mnie cieszy. Ja rozumiem, że każdy chce mieć prywatność, ale stawianie płotów nie jest dobrym rozwiązaniem. Myślę, że mieszkańcy Perfumiarni będą mieli prywatność mimo, że będzie to otwarte miejsce. Otwartość na ludzi to dobra cecha.
Podoba mi się. Jest bardzo nowoczesna, ale nie kłuje w oczy, nie psuje obrazu starej zabudowy. Na mnie duże wrażenie zrobiła ekologia. Z budynków jest zbierana deszczówka i używana do podlewania zieleni. A naprawdę ujęło mnie to, że nawet woda po myciu podłóg w Perfumiarni jest powtórnie wykorzystywana. Nie słyszałem dotąd o takim rozwiązaniu.
Doceniam też to jak jest skomunikowana. Nie wychodząc z kompleksu można przejść garażem do browaru, a stamtąd łącznikiem do Betonhausu.
Niektórzy obawiali się ingerencji inwestora w przestrzeń parku, teraz widać, że niepotrzebnie. Każdy mieszkaniec ma przed domem zieleń, która zasłania płot. Perfumiarnia nie wchłonęła parku Wilsona, on wciąż należy do miasta i jest ogrodzony z każdej strony.
Powiem, że to dobra wiadomość, kiedy inwestor przedstawi zasady funkcjonowania parkingu. Czy zwykłych ludzi będzie na niego stać?
To może ich skłonić do wyboru komunikacji. Ten punkt jest świetnie skomunikowany, przystanki z każdej strony, blisko dworca. Nie mówię tego jako pracownik MPK, ale będę się cieszył, jeśli ktoś wybierze mój tramwaj zamiast samochodu. Z radością przywiozę wszystkich do Perfumiarni.
Tego naprawdę brakowało. Pamiętam za dzieciaka budki z lodami i parówką, potem to zniknęło. Przez ostatnie lata był opór gospodarza parku, Palmiarni Poznańskiej, pewnie uzasadniony, o wprowadzenie tu gastronomii. Ale cieszy mnie, że wraca. Że Betonhaus będzie miejscem spotkań. Nie tylko dla mieszkańców Perfumiarni, ale dla całego Łazarza. Kiedyś była nim restauracji Magnolia, teraz nie ma przy parku takiego miejsca. Wiem na pewno, że jest duża potrzeba przestrzeni do spotkań.
Poznań ma pięćdziesiąt jeden parków. Choć ten jest pierwszy, najstarszy, jest wizytówką Łazarza – pamiętam jak za dzieciaka przychodziłem tu na spacer, a potem z dzieciakami –to budżet miasta nie jest z gumy. W radzie osiedla oglądaliśmy wizualizacje przebudowy palmiarni, słuchaliśmy mieszkańców postulujących o uruchomienie fontanny, ale zawsze pojawiają się pilniejsze wydatki. Trzeba cisnąć radnych, przekonywać, że park potrzebuje dalszych zmian. Jest zabytkowy, ale to nie może być muzeum. Fajnie, że można tu rozłożyć kocyk, ale przydałoby się go bardziej ożywić. Więcej tu musi się dziać.
Każdy obawia się jak to będzie, czy budynek przesłoni mu widok, słońce, czy będzie generował hałas, czy inwestor zadba o przestrzeń sąsiedzką. Obok mojego mieszkania też buduje się budynek, trochę rozumiem te obawy. Ale z drugiej strony jestem go ciekaw. A dźwięki z budowy jakoś mi nie przeszkadzają. Ja się łatwo dostosowuję, taki mam charakter.
Może inaczej, za mało rzeczy mi przeszkadza. Mieszkanie w mieście, w jakiejś społeczności wymaga, żeby rozumieć potrzeby innych. Ale też mam inne spojrzenie odkąd działam w radzie osiedla, rozumiem mechanizmy rządzące funkcjonowaniem Poznania. Dlatego łatwiej mi je zaakceptować. Zależy mi, żeby miasto się rozwijało, jestem za zmianami, jestem otwarty na nowe.
A jak uspokoić sąsiadów? Najwięcej obaw budzi niewiedza, niepewność. Dlatego powinniście robić to co do tej pory, spotykać się z mieszkańcami, informować o planach, mieć z nami kontakt. Nigdy nie daliście odczuć, że występujecie z pozycji my możemy wszystko, a wy siedźcie cicho i czekajcie na efekt. Przeciwnie, pokazujecie wolę współpracy. Angażujecie się w lokalne inicjatywy, wspieracie nasze działania w popularyzacji wiedzy o historii dzielnicy, to jest zauważalne. A patrząc na to co dotąd zostało zbudowane można być spokojnym, że będzie dobrze.
Naturalnie.