Gdyby dodać do tego jeszcze 14 podziemnych, byłaby to wysokość, która zwolenników wieżowców w Poznaniu może by wreszcie zadowalała, ale dla innych byłaby już zupełnie nie do zniesienia. Na szczęście przeważają głosy, że Bałtyk jest w sam raz.
Panorama z przedostatniego piętra, gdzie znajdzie się klub muzyczny, zapiera dech w piersiach. Bałtyk nie jest najwyższym budynkiem w mieście, ale z racji położenia na przewyższeniu – oferuje najrozleglejszy widok. To będzie zdecydowanie najlepszy punkt widokowy Poznania.
Budynek osiągnął poziom zero pod koniec września ubiegłego roku. Jak łatwo policzyć postawienie 16 pięter zajęło budowniczym niecałe dziewięć miesięcy. Dla porównania, wybetonowanie trzech podziemnych kondygnacji trwało o kilka dni dłużej.
Nie tylko Jakub Głaz chwali szkielet budynku. Bałtyk ma tak rzeźbiarską bryłę, że przekonuje do siebie nawet sceptyków. W sieci pojawiają się codziennie nowe zdjęcia, robione z różnych części miasta i na każdym budynek ma inny profil.
Jeszcze rok temu, oglądając wizualizacje projektu architektów z MVRDV, mało kto wierzył, że Bałtyk wpisze się – uwaga, duże słowo – w układ urbanistyczny okolic Kaponiery. Dziś większość przyznaje, że się wpisał, a niektórzy – że w ogóle ten układ stworzył.
Zanim wyszedł z ziemi, powszechne były opinie, że stanie się zbyt silną dominantą, w miarę jak rósł, krytyka słabła. Dziś dominuje zdanie, że nie było się czego obawiać.
Spodziewano się przysadzistej piramidy i taka jest, ale tylko widziana ze Świętego Marcina. Wielu uważa, że perspektywa z Placu Mickiewicza dowodzi niesamowitego kunsztu holenderskich architektów. Bałtyk wygląda stamtąd jakby właśnie takiej bryły w tej części miasta brakowało.
Od strony Teatralki jest smuklejszy, widać jak wciąga brzuch, żeby stworzyć pierzeję z halami targowymi. Ale w trzech czwartych załamuje się i uprzejmie odchyla w stronę hotelu, stanowiąc przedłużenie krzywizny jego fasady.
Od Merkurego i z przeciwnej strony – od dworca, rusztowania jeszcze skrywają zwężającą się ku dołowi kibić, ale i bez tego figura jest tak smukła, że nie powinna nikogo urazić, a w przyszłości – zasłonić.
Od strony Bukowskiej kształt budynku kopiuje mansardy wiekowych kamienic, tworzących jej pierzeję. Tu też nie przytłacza. Trudno znaleźć miejsce, z którego nie wygląda dobrze.
Architekci z MVRDV przez dwa lata wycięli setki modeli Bałtyku, ustawiali je na makiecie fragmentu śródmieścia, fotografowali z różnych perspektyw i skalpelem nanosili poprawki. Jako makieta wyglądał jak trochę na siłę udziwniona bryła, kiedy budynek wyrósł, jego kształt znajduje uzasadnienie z każdej strony.
Żeby tylko nie schrzanili go elewacją – słychać obawy na forach. Choć zamontowano już 15% stolarki okiennej, trudno cokolwiek zobaczyć, bo te części budynku przysłonięte są zieloną siatką. Ciężko sobie wyobrazić, jak będzie wyglądał ten betonowy szkielet, kiedy do końca września zostanie przyobleczony szkłem, a do końca roku – cienką włóknobetonową skorupą o fakturze lastriko.
Co teraz będzie działo się na budowie? – Zależy nam na jak najszybszym oszkleniu całego budynku – mówi Tomasz Frycz nadzorujący budowę z ramienia Garvestu. Montaż instalacji na niższych piętrach już trwa, ale do rozpoczęcia prac wykończeniowych, np. montażu podłóg wyniesionych, potrzebne jest zamknięcie budynku elewacją, żeby zmniejszyć wilgotność wewnątrz.
W pracach wykończeniowych pomogą wewnętrzne windy, które ruszą na początku lipca. Dzięki nim poruszanie się po budynku i wwożenie materiałów instalacyjnych na wyższe piętra będzie łatwiejsze. Zwłaszcza, że za miesiąc zniknie z budowy drugi dźwig wieżowy, ustawiony na posadzce garażu na minus trzy. Pierwszy żuraw, operujący od strony Kaponiery, rozebrano na przełomie maja i czerwca.
Na kondygnacjach podziemnych prace budowlane i monterskie są praktycznie zakończone.– Jesteśmy już gotowi do wylewania posadzek – informuje Tomasz Frycz. – Wiosenny termin oddania Bałtyku do użytku wydaje się być niezagrożony.