Pierwsze dziecko wyszło Garvestowi całkiem niezgorsze. Ładne, zdrowe i żywe. A do tego hojnie wyposażone.
Pixel ma ledwie pół roku, konkursy piękności i sprawności jeszcze przed nim, ale zdążył już zyskać spore zainteresowanie. Ochrzczono go najbardziej ekologicznym biurowcem w Poznaniu, a ma też szansę okazać się lepiej zbudowanym i sprytniejszym od kolegów.O bryle zaprojektowanej przez Jemsów już było, pora na wnętrza. Nie mniej starannie zaplanowane i wykonane. Raz surowe i zimne jak fasada od ulicy, gdzie indziej ciepłe jak deski na tarasie w wiosenne popołudnie.Wchodzimy do nich w towarzystwie jego sprawców, partnerów funduszu inwestycyjnego Garvest, Wima Perquy i Michała Włodarczyka, mówiących jednym głosem.
Przestrzenie wspólne zaprojektowali Jemsi.
I zrobili to bardzo dobrze. Hol wejściowy, klatki schodowe... Lastriko na posadzkach zadziałało rewelacyjnie, jest bezpretensjonalne. Granit byłby nowobogacki, a beton – zbyt surowy.To ciekawe, że w żadnym z projektów, w których Jemsi proponowali dotąd lastriko, a było ich kilka, deweloperzy nie zdecydowali się na nie. Może dlatego, że jest zbyt trudne do wykonania. Płyty granitowe czy jakiekolwiek inne są łatwe do ułożenia, a lastriko kładzie się na mokro, więc blokuje prace instalacyjne. Nie jest drogie, ale wymaga umiejętności.To materiał, który kiedyś był powszechnie używany. Chcemy go przywrócić do życia. W następnej inwestycji zaplanowaliśmy takie same posadzki.
Ogromna lada recepcyjna w holu.
W tym wnętrzu nabiera właściwych proporcji. Zaprojektowana przez Jemsów, wykonana z litego drewna przez świetnego podpoznańskiego stolarza.A nad nią lampy, w które architekci nie wierzyli, że zaistnieją w tym wnętrzu i proponowali coś zupełnie innego. A my byliśmy pewni, że zadziałają idealnie. No i ładnie się złożyło, że nazywają się tak jak najemca.
Poczekalnia.
Gdzie przy filiżance kawy możesz doczekać umówionej godziny spotkania. Albo wyjść na chwilę z narady, która odbywa się w jednej z sal konferencyjnych obok. Ekspresów do kawy i tak wygodnych miejsc do siedzenia tam nie ma.
iPady w ścianach przed wejściem.Pokazują czy sala jest wolna, albo kto ją zajmuje. Tablety służą jako końcówki systemu rezerwacji we wszystkich salach spotkań.
Główna sala konferencyjna.
To tylko jej połowa, druga odsłania się po rozsunięciu ściany. Są tu wysokiej klasy rzutniki i profesjonalne nagłośnienie sterowane iPadami, a także świetna akustyka zapewniona przez szwedzkie panele Gustafs, produkowane w 98% z materiałów naturalnych. Stosuje się je głównie w filharmoniach i salach koncertowych. Z tego co wiemy, Pixel jest pierwszym biurowcem w Polsce posiadającym salę wyłożoną w całości tym materiałem. Dębowy parkiet dopełnia wrażenie drewnianego pudełka, do którego wchodzi się z białego korytarza.
Całe wysposażenie pochodzi z aukcji Allegro (w nawiasach loginy sprzedawców):
Pokój do rekrutacji.
To małe pomieszczenie bez okien. Musieliśmy zrobić coś, by dohumanizować tę przestrzeń. Rozmowa kwalifikacyjna jest na tyle stresująca, że chcieliśmy stworzyć tu domową atmosferę, żeby gość poczuł się swobodnie, mógł się zrelaksować.Na ścianach dominują prace Zofii Stryjeńskiej, jednej z najlepszych polskich artystek, która miała szansę zaistnieć w świecie. Wszystkie jej grafiki i talerze, tak jak pozostałe meble i bibeloty, kupiliśmy na Allegro. W domach aukcyjnych potrafią kosztować po kilkadziesiąt tysięcy, tu udało się je kupić po kilkaset złotych. Wylicytowaliśmy też coś co jest podpisane jej nazwiskiem, ale Stryjeńską nie jest. Ktoś zrobił sobie ładną kopię jej obrazu i wziął za nią grosze.Jest też kilka monideł, w tym jedno bardzo oryginalne ze ślubnym wiankiem, zdjęcia anonimowych osób i trochę „babcinych” bibelotów. Miniaturowe jelonek, dzik i bażancik pojawiły się, bo są absolutnym kiczem, który idealnie wpisuje się w ten pokój. W tym kontekście nie mogło zabraknąć też zegara z kukułką.
Pokój do badania użyteczności serwisów.
I badań marketingowych. Na ścianach współczesne plakaty Ryszarda Kaji, z serii polskich miast, nawiązujące do najlepszych tradycji polskiego plakatu.
Pokój holenderski.
Nazwaliśmy go tak przez klimat kobaltowych talerzyków z Delft, dopełniony przez ciekawe meble. Narożnik połączony z bufetem wyszedł spod ręki dwudziestowiecznego czeskiego projektanta mebli Jindricha Halabali.
Pokój skandynawski.
To przez duńskim zestaw wypoczynkowy z lat 60. z typowym duńskim stołem tekowym. A najlepsze polskie plakaty Waldemara Świerzego, Jana Młodożeńca i Andrzeja Pągowskiego to nie reprinty tylko stare oryginały.
Tak jak pozostawiliście wolną rękę Jemsom w projektowaniu budynku, tak architekturę wnętrz kreowaliście sami szukając oparcia w poznańskim studiu Ultra Architects. Co zostało z ich propozycji?
Sklejka, która oddziela pomieszczenia od siebie i skrywa szafki pracowników. No i przedszkole, do którego praktycznie się nie wtrącaliśmy. To jasne, bardzo przestronne sale z mnóstwem zakamarków w szafkach, które dzieci mogą bez przeszkód eksplorować. Ta przestrzeń sprawdza się bardzo dobrze.
Omijamy opisaną już wcześniej Jadalnię i wjeżdżamy na piętro.
Cieszy nas popularność budek telefonicznych, które wytłumiają hałas na korytarzach i dają pracownikom namiastkę intymności. Nie było ich w projekcie. To efekt naszej wizyty na targach w Mediolanie, zobaczyliśmy je, zakochaliśmy się i kupiliśmy.
W biurach dźwięk wytłumiają sufity akustyczne.
Wybraliśmy Ecophon i zamówiliśmy je w kolorze, na który w Europie nikt się dotąd nie zdecydował.Na podłogę szukaliśmy czegoś, co nawiąże twórczy dialog z surowością betonowych ścian i posadzek lastriko, a spoi szkło z drewnianą sklejką w biurach. A znaleźliśmy dużo więcej: wzór mieniący się w zależności od światła i kąta patrzenia, dokładnie w takim kolorze, jaki sobie zażyczyliśmy. Bolon to niewielki zakład na północy Szwecji, który zdobył sławę na świecie dzięki niesamowitemu wzornictwu.A do tego wykładziny z plastikowych odpadków idealnie wpisywały się w zieloną filozofię Grupy Allegro.
Biura.
Zrobiliśmy je według autorskiej koncepcji office sweet office. To idea biura open space, idealnego do pracy zespołowej, ale zaaranżowanego tak, by stworzyć kameralne warunki do pracy, ocieplić przestrzeń i dać pracownikom poczucie bezpieczeństwa. Uzyskaliśmy to prostymi zabiegami: odpowiednią aranżacją biurek, pomieszczeń socjalnych i sal spotkań, a także – naturalnym materiałom wykończeniowym oraz zielenią na i wokół budynku.
Tarasy.
Nie przesadzę, jeśli powiem, że stanowią o charakterze tego budynku. Są doskonałym miejscem do odpoczynku, zaczerpnięcia świeżego powietrza, a przy okazji oferują całkiem niezły widok. Przy dobrej pogodzie widać, że pracownicy wolą spotykać się tu niż w klimatyzowanych pomieszczeniach. Surowe drewno ma jakąś magiczną moc oddziaływania na człowieka, uspokaja nie tylko tych, którzy siedzą na ławkach loggi, ale i tych, którzy widzą je z okien biur.Nie zabezpieczone niczym cedr kanadyjski na ścianach i modrzew syberyjski na stropach będzie się z czasem pięknie patynował.
Mobilne ściany.
Wiele pomieszczeń można ze sobą dowolnie łączyć dzięki przesuwnym ścianom niemieckiej firmy Nuesing. Ich szklany produkt, który zamontowaliśmy w Pixelu zdobył w 2011 roku prestiżową nagrodę Red Dot. Tworzące bardzo szczelną przegrodę, ściany doskonale izolują termicznie i akustycznie, a do ich rozsunięcia i zamykania nie potrzeba siły ani specjalnych umiejętności.
Toalety.
Z przekory zrobiliśmy je czarne. Przyjęło się, że powinny być białe, bo wtedy wydają się być sterylnie czyste. Uzyskaliśmy ten sam efekt malując je na czarno i wykańczając stalą nierdzewną. Na etapie projektu nikomu się nie podobały, ale po zakończeniu budowy wielu się do nich przekonało.
Toalety dla rowerzystów.
Czarne, a jakże. Z prysznicami, przebieralnią, suszarnią i szafkami. Sprawdzają się, ale – tu bijemy się w piersi – jest ich zdecydowanie za mało. Jak się ogląda rano ten budynek, to rowery są poprzypinane wszędzie. Przyznam, sądziliśmy, że te wiaty na dwieście rowerów będą świeciły pustkami. Kosztowały sporo, tak jak prysznice, szatnie i suszarnie, ale obawialiśmy się, że nie będą wykorzystywane. Ale umówmy się, że odpowiedzialnością za to niedoszacowanie możemy podzielić się z najemcą, którego kadra w trakcie projektowania i budowy zmieniała się bardzo dynamicznie. Widocznie przyjmowali do pracy samych rowerzystów.CDN. Z innych błędów i sukcesów swojej pierwszej realizacji inwestor spowiada się tu.